środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 5 (lekkie +18)

                    *Ron*
          Dzisiaj muszę zrobić pierwszy krok jeśli chodzi o Eveline. Po obiedzie ubrałem się jakoś tak lepiej i rozpocząłem poszukiwania. Przez ten miesiąc nasze relacje się polepszyły. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi ale ja chciałem czegoś więcej... Znalazłem ją samotnie siedzącą pod klasą od starożytnych rónów. Usiadłem koło niej. Niespodziewałem się takiego obrotu spraw, ale cieszę się z tego co się stało.
-Cześć-przywitałem ją nerwowo.
-Hej-odpowiedziała z uśmiechem
-Muszę ci coś powiedzieć..-zacząłem
-Co?-spytała patrząc mi w oczy i dając mi do zrozumienia, że mnie słucha. Odjęło mi mowę. Przez parę sekund tonąłem w jej spojrzeniu z otwartą buzią.
-Eee b-bo ee p-podob-basz m-mi się.-
-Naprawdę? -powiedziała jakby z nutką nadziei w głosie. Pokiwałem głową, bo ponownie nie potrafiłem nic z siebie wydusić.
-Też muszę ci coś powiedzieć.. ty też mi się podobasz… iiii.. to bardzo- Zapadła cisza. Wpatrywaliśmy się w siebie i nie wiem kiedy nasze wargi się dotknęły, ale czułem jej miękkie, malinowe usta i zaraz je musnąłem. Przysunęliśmy się do siebie bliżej. Położyłem rękę na jej udzie. Chwilę po tym jej ręce były na mojej szyi, a moja powędrowała szybkim ruchem z uda na talię i osunęliśmy się na ziemię. Jej palce błądziły pomiędzy moimi włosami. Już wtedy wiedziałem, że to ta jedyna dziewczyna. Postanowiła trochę przejąć sprawę i przechyliła mnie na plecy. Przerwaliśmy nasz pocałunek tylko dlatego, żeby spojrzeć sobie w oczy i zaraz go ponowić jeszcze bardziej zachłannie. Rozpinała moją koszulę guzik po guziku nie zaprzestawając miłych czynności. Przewróciłem ją delikatnie, tak, że teraz to ja byłem na górze. Zjechałem z pocałunkami do jej szyi i
zdjąłem z niej górną część garderoby, lecz zatęskniłem za jej językiem więc nasze usta były z powrotem na swoich miejscach. Nasz pocałunek był wręcz dziki. W niewyjaśniony sposób jej spodnie również były na ziemi.
-Nie wiedziałem, że jesreś taka ostra-szepnąłem jej do ucha na co ona odpowiedziała mi uśmiechem mówiącym ”jeszcze się zdziwisz”. Po tej wymianie myśli poczułem jej dłonie rozpinające mi spodnie.
-Wohohoho.. – usłyszeliśny szyderczy głos i momentalnie się od siebie oderwaliśmy.-Co rudzielce? Seksu się zachciało?-
-Zamknij się Malfoy!!-wycedziłem zdenerwowany.
-Jaka szkoda by była gdyby któryś z nauczycieli się o tym dowiedział…-
-Przestań bo mogę nie wytrzymać!!-
-Już się boję.-zadrwił.-Zdrajcy krwi powinni mieć swój przedział jeżeli chodzi o kobiety i ty jak widzę to masz.- W tym momencie już nie wytrzymałem i walnąłem mu prawego sierpowego w nos, co spowodowało jego złamanie.
-Ron!!-krzyknęła Evi.- nie warto dla takiego ryzykować szlabanem!!- Uciekliśmy ubierając się po
drodze.
          Na śniadaniu nie mogłem oderwać wzroku od Eveline. Kiedy było już mniej osób, a przy stole Gryfonów siedziałem tylko ja i moi przyjaciele, Ev wstała i usiadła obok mnie.
-Musimy wam coś powiedzieć...-powiedziałem z uśmieszkiem.
-No bo.. ja i Ron..-uzupełniała
-My jesteśmy razem-wydusiliśmy z siebie. Miona i moja siostra zaczęły piszczeć, a Harry nam pogratulował
-No na co czekacie??! Gorzko! Gorzko!-domagali się wszyscy. Popatrzyłem na Evi rozpromieniony i pocałowałem ją. Słychać było "uuuuuu" ze strony naszuch przyjaciół, stolika Huffelpufu i Ravenclavu.
                             *Eveline*
           Tego dnia powiedzieliśmy naszym przyjaciołom, że jesteśmy razem. Po powrocie do dormitorium usiadłam w pokoju wspólnym na kanapie czytając książkę. Ktoś koło mnie usiadł. Kątem oka spostrzegłam, że jest to Malfoy, więc nie zareagowałam.Chrząknął, abym zwróciła na niego uwagę, lecz ja pozostałam nieugięta. Wyrwał mi książkę z rąk i położył na kolanach.
-Głucha jesteś?!-
-Nie mam ochoty z tobą gadać.-
-Nie obchodzi mnie to na co ty masz ochotę. Chciałbym zaznaczyć, że jesteś odrażająca, ale powiedz mi ile ten Weasley ci zapłacił, żebyś udałała, że z nim chodzisz??-
-Pozwól, że to zignoruję.-
-Nie powiesz mi chyba, że z własnej woli jesteś z NIM?!-powiedział wyraźnie zdziwiony.
-Tak-
-Zdrajczyni krwi.-rzekł odsuwając się ode mnie.
-Dla twojej wiadomości to on jest czystej krwi.-
-Zadaje się ze szlamami. Lubi mugoli, a jego ojciec pracuje z nimi. Taka czysta krew jest gorsza od mieszańców.-
-To co? Ja też zadaję się z osobami nieczystej krwi i dobrze mi z tym.-
-Czyli zdrajczyni krwi. Tacy jak wy nie powinni istnieć. W ogóle ta cała ich rodzinka. Obrzydliwi są-
-Masz zamiar dalej obrażać mnie i mojego chłopaka??-
-Nie obrażam tylko stwierdzam fakty.-
-Idź stwierdzać fakty gdzie indziej.-
-Jak mi się będzie chciało.-powiedział kpiąco, a ja stwierdziłam, że nie chcę go więcej oglądać, więc jak on nie ustąpi to ja to zrobię. Wstałam i udałam się na mój ulubiony parapet na siódmym piętrze.
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                              *Eveline*
          Siediałam w salonie, kiedy poczułam czyjś wzrok. Rozejrzałam się powoli po pokoju i zauważyłam Goyle'a. Natychmiastowo w mojej głowie pojawiły się myśli odpowiadające na pytanie "Dlaczego on się na mnie tak patrzy ???" Nie były to dobre myśli. Zaczęłam się go bać. Po chwili zaobserwowałam, że podniósł się z siedzenia i ruszył w moją stronę. Może to dziwne, ale ogarnął mnie taki dziwny lęk, że wstałam i wybiegłam w poszukiwaniu Rona. W biegu bałam się już tak bardzo, że łzy popłynęły mi z oczu. Zobaczyłam rudą czuprynkę mojego chłapaka i zaraz wpadłam mu w ramiona. Poczułam ulgę i bezpieczeństwo.
--Cześć kochanie-wydukał lekko zdziwiony moim nagłym zachowaniem.-Ej, powiesz mi o co chodzi??-wzięłam go za rękę i usiedliśmy na dziedzińcu.
-Boję się.-szepnęłam ciągle ściskając jego dłoń.
-Czego?-
-Goyle'a-
-Co?!-spytał wyraźnie rozbawiony.
-Chyba się mu podobam.-
-To nie dziwne. Przecież jesteś przepiękna..ale..-
-Ale co??!-
-Moja siostra kiedyś mu się podobała.. i on chciał ją .. no .. wiesz.. zgwałcić.-powiedział, a po moich policzkach ponownie spłynęły łzy.
-Nie płacz-rzekł ocierając mi je.-wszystko będzie dobrze ..-
-Skąd wiesz!!?-krzyknęłam a z moich oczu popłynęły wartkie strumyki.
-Dopilnuję tego.-
-Nie.. on mnie dopadnie..-mamrotałam ja psychopatka.
-Będę do ciebie przychodzić.-
-A w nocy?-
-W nocy też mogę..-zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek. Resztę dnia spędziłam razem z nim.
 
          Wieczorem siedziałam z Ronem w moim dormitorium. Zupełnie zapomniałam o moim zmartwieniu dotyczącym Goyle'a.
-Idę się wykompać.-oznajmiłam po czym chwyciłam ręcznik i wyszłam do łazienki. Umyłam się moim najlepszym olejkiem pomarańczowym. Usłyszałam zgrzyt. Pomyślałam, że to Ron, więc owinęłam się w ręcznik. Chciałam go przestraszyć. Wyszłam nagle zza zakrątu, ale to co zobaczyłam spowodowało u mnie zdziwienie. Stanąłam jak wryta. Ogarnął mnie ponownie strzach. Powróciły te myśli z dzisiejszego przedpołudnia. Przede mną stał ten ohydny ślizgoński osiłek. Wycofałam się.
-C-coo..ty tu rob-bisz?!-spytałam z marną nadzieją na odpowiedź z jego strony. Zaczął się zbliżać. Dotknąłam plecami ściany. Nie miałam drogi ucieczki. To był już mój koniec, a on zbliżał się coraz bardziej..
-Stój!!-krzyknęłam. Nie posłuchał mnie. Wyjął swoją różdżkę i próbował rzucić na mnie zaklęcie Silencio  przez które nie mogłabym mówić, ale jego zdolności magiczne były na poziomie drugiej klasy, więc mówić nie mogłam, ale mogłam piszczeć. Dorwał się do mojego ręcznika. Wyrywałam mu go. Niestety wygrał. stałam przed nim naga nie wiedząc co się zaraz stanie. Zlustrował mnie szybko z góry do dołu. Nie wiedziałam co mam robić i zaczęłam go okładać pięściami.
-Nie wierć się!-zagroził mi chwytając mnie za włosy i targając mnie za nie na podłogę. Zaczął mnie obmacywać. Cała się trzęsłam. Wiedziałam, że on to zaraz zrobi. Piszczałam najgłośniej jak mogłam.
-Zamknij się, dzi*ko!!-zagroził ponownie. Walnąłam go mocno w brzuch.
-Mówiłem, że masz się nie wiercić!! Crucio!!-przez moje ciało przebiegła olbrzymia fala niewyobrażalnego bólu i nagle ustąpiła, jednak to nie spowodowało, że poczułam ulgę, bo Goyle przytłoczył mnie swoim ciężkim cielskiem. Jedną ręką przywarł mocno do mojego pośladka, a drugą do piersi sprawiając mi tym wielki ból. Chciałam zwinąć się w kłębek, ale on cały czas na mnie leżał. Rozpiął spodnie, a moje przerażenie sięgało utraty zmysłów. Zaczęłam piszczeć, Zdenerwował się i ponownie sięgnął po różdżkę. Użył jakiegoś zaklęcia niewerbalnego. Po machnięciu poczułam ból, ale inny niż wcześniej. Pojawiły się ogromne rozcięcia na moim ciele, a jak to wyglądało, tak bardzo bolało. Podniecało go to. Krew nie krzepła. Rany pulsowały na dodatek potraktował mnie jeszcze jedną falę Cruciatusa. Kiedy skończył, ponownie na mnie usiadł. Teraz nie przeszkadzały mu moje piski. W oczach miał obłęd i podniecenie gdy ponownie ściskał mnie za pierś. Gwałtownym ruchem odgarnął moje włosy zmieszane z krwią i łzami. Nachylił się nad moją szyją i ugryzł ją tak mocno, że popłynął strumień krwi. Zjechał niżej rozpinając spodnie. Czułam jego członka. Oddałabym wszystko, żeby tego nie zrobił. ale.. jego obleśne przyrodzenie gwałtownym ruchem wbiło się we mnie. Potem nastąpiły jeszcze cztery serie i ciągle gwałcąc ugryzł moją pierś jeszcze bardziej boleśnie niż szyję. Wbił paznokcie w moje pośladki, a potem w twarz. Jego członek był jak kamień. Bolało. Piszczałam najgłośniej jak tylko mogłam, a on nadal mnie gwałcił. Podrażnił zębami moje rany na brzuchu. Zahaczył zębami o skórę dookoła nich i zerwał jej tyle ile mógł. Mój pisk był wszystkim co jeszcze we mnie zostało. Był najgłośniejszy jaki byłam w stanie z siebie wydać...
-Ev?? Jesteś tam??!-dało się słyszeć głos Rona zza drzwi, a mój oprawca zaprzestał gwałtu. Wstał, a ja nadal piszczałam.
-Alohomora!!-krzyknął Ron. Drzwi się otworzyły. Zobaczyłam światło i słyszałam jakieś krzyki, ale po chwili straciłam przytomność...

2 komentarze:

  1. Sorka za wtopę (dla tych którzy widzieli :D )
    A co do ostatniego posta to mój się nie liczy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * mój komentarz się nie liczy ^^ xD Nieogar O.o

      Usuń