sobota, 17 sierpnia 2013

Pożegnanie :(

Zawieszam bloga. Mogę tylko powiedzieć, że założę nowego pod innym pseudonimem. Pa !! Fajnie było ;) Na pożegnanie macie tu jeszcze Draco i Hermionę :D


        Pa :)    <3

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 5 (lekkie +18)

                    *Ron*
          Dzisiaj muszę zrobić pierwszy krok jeśli chodzi o Eveline. Po obiedzie ubrałem się jakoś tak lepiej i rozpocząłem poszukiwania. Przez ten miesiąc nasze relacje się polepszyły. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi ale ja chciałem czegoś więcej... Znalazłem ją samotnie siedzącą pod klasą od starożytnych rónów. Usiadłem koło niej. Niespodziewałem się takiego obrotu spraw, ale cieszę się z tego co się stało.
-Cześć-przywitałem ją nerwowo.
-Hej-odpowiedziała z uśmiechem
-Muszę ci coś powiedzieć..-zacząłem
-Co?-spytała patrząc mi w oczy i dając mi do zrozumienia, że mnie słucha. Odjęło mi mowę. Przez parę sekund tonąłem w jej spojrzeniu z otwartą buzią.
-Eee b-bo ee p-podob-basz m-mi się.-
-Naprawdę? -powiedziała jakby z nutką nadziei w głosie. Pokiwałem głową, bo ponownie nie potrafiłem nic z siebie wydusić.
-Też muszę ci coś powiedzieć.. ty też mi się podobasz… iiii.. to bardzo- Zapadła cisza. Wpatrywaliśmy się w siebie i nie wiem kiedy nasze wargi się dotknęły, ale czułem jej miękkie, malinowe usta i zaraz je musnąłem. Przysunęliśmy się do siebie bliżej. Położyłem rękę na jej udzie. Chwilę po tym jej ręce były na mojej szyi, a moja powędrowała szybkim ruchem z uda na talię i osunęliśmy się na ziemię. Jej palce błądziły pomiędzy moimi włosami. Już wtedy wiedziałem, że to ta jedyna dziewczyna. Postanowiła trochę przejąć sprawę i przechyliła mnie na plecy. Przerwaliśmy nasz pocałunek tylko dlatego, żeby spojrzeć sobie w oczy i zaraz go ponowić jeszcze bardziej zachłannie. Rozpinała moją koszulę guzik po guziku nie zaprzestawając miłych czynności. Przewróciłem ją delikatnie, tak, że teraz to ja byłem na górze. Zjechałem z pocałunkami do jej szyi i
zdjąłem z niej górną część garderoby, lecz zatęskniłem za jej językiem więc nasze usta były z powrotem na swoich miejscach. Nasz pocałunek był wręcz dziki. W niewyjaśniony sposób jej spodnie również były na ziemi.
-Nie wiedziałem, że jesreś taka ostra-szepnąłem jej do ucha na co ona odpowiedziała mi uśmiechem mówiącym ”jeszcze się zdziwisz”. Po tej wymianie myśli poczułem jej dłonie rozpinające mi spodnie.
-Wohohoho.. – usłyszeliśny szyderczy głos i momentalnie się od siebie oderwaliśmy.-Co rudzielce? Seksu się zachciało?-
-Zamknij się Malfoy!!-wycedziłem zdenerwowany.
-Jaka szkoda by była gdyby któryś z nauczycieli się o tym dowiedział…-
-Przestań bo mogę nie wytrzymać!!-
-Już się boję.-zadrwił.-Zdrajcy krwi powinni mieć swój przedział jeżeli chodzi o kobiety i ty jak widzę to masz.- W tym momencie już nie wytrzymałem i walnąłem mu prawego sierpowego w nos, co spowodowało jego złamanie.
-Ron!!-krzyknęła Evi.- nie warto dla takiego ryzykować szlabanem!!- Uciekliśmy ubierając się po
drodze.
          Na śniadaniu nie mogłem oderwać wzroku od Eveline. Kiedy było już mniej osób, a przy stole Gryfonów siedziałem tylko ja i moi przyjaciele, Ev wstała i usiadła obok mnie.
-Musimy wam coś powiedzieć...-powiedziałem z uśmieszkiem.
-No bo.. ja i Ron..-uzupełniała
-My jesteśmy razem-wydusiliśmy z siebie. Miona i moja siostra zaczęły piszczeć, a Harry nam pogratulował
-No na co czekacie??! Gorzko! Gorzko!-domagali się wszyscy. Popatrzyłem na Evi rozpromieniony i pocałowałem ją. Słychać było "uuuuuu" ze strony naszuch przyjaciół, stolika Huffelpufu i Ravenclavu.
                             *Eveline*
           Tego dnia powiedzieliśmy naszym przyjaciołom, że jesteśmy razem. Po powrocie do dormitorium usiadłam w pokoju wspólnym na kanapie czytając książkę. Ktoś koło mnie usiadł. Kątem oka spostrzegłam, że jest to Malfoy, więc nie zareagowałam.Chrząknął, abym zwróciła na niego uwagę, lecz ja pozostałam nieugięta. Wyrwał mi książkę z rąk i położył na kolanach.
-Głucha jesteś?!-
-Nie mam ochoty z tobą gadać.-
-Nie obchodzi mnie to na co ty masz ochotę. Chciałbym zaznaczyć, że jesteś odrażająca, ale powiedz mi ile ten Weasley ci zapłacił, żebyś udałała, że z nim chodzisz??-
-Pozwól, że to zignoruję.-
-Nie powiesz mi chyba, że z własnej woli jesteś z NIM?!-powiedział wyraźnie zdziwiony.
-Tak-
-Zdrajczyni krwi.-rzekł odsuwając się ode mnie.
-Dla twojej wiadomości to on jest czystej krwi.-
-Zadaje się ze szlamami. Lubi mugoli, a jego ojciec pracuje z nimi. Taka czysta krew jest gorsza od mieszańców.-
-To co? Ja też zadaję się z osobami nieczystej krwi i dobrze mi z tym.-
-Czyli zdrajczyni krwi. Tacy jak wy nie powinni istnieć. W ogóle ta cała ich rodzinka. Obrzydliwi są-
-Masz zamiar dalej obrażać mnie i mojego chłopaka??-
-Nie obrażam tylko stwierdzam fakty.-
-Idź stwierdzać fakty gdzie indziej.-
-Jak mi się będzie chciało.-powiedział kpiąco, a ja stwierdziłam, że nie chcę go więcej oglądać, więc jak on nie ustąpi to ja to zrobię. Wstałam i udałam się na mój ulubiony parapet na siódmym piętrze.
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                              *Eveline*
          Siediałam w salonie, kiedy poczułam czyjś wzrok. Rozejrzałam się powoli po pokoju i zauważyłam Goyle'a. Natychmiastowo w mojej głowie pojawiły się myśli odpowiadające na pytanie "Dlaczego on się na mnie tak patrzy ???" Nie były to dobre myśli. Zaczęłam się go bać. Po chwili zaobserwowałam, że podniósł się z siedzenia i ruszył w moją stronę. Może to dziwne, ale ogarnął mnie taki dziwny lęk, że wstałam i wybiegłam w poszukiwaniu Rona. W biegu bałam się już tak bardzo, że łzy popłynęły mi z oczu. Zobaczyłam rudą czuprynkę mojego chłapaka i zaraz wpadłam mu w ramiona. Poczułam ulgę i bezpieczeństwo.
--Cześć kochanie-wydukał lekko zdziwiony moim nagłym zachowaniem.-Ej, powiesz mi o co chodzi??-wzięłam go za rękę i usiedliśmy na dziedzińcu.
-Boję się.-szepnęłam ciągle ściskając jego dłoń.
-Czego?-
-Goyle'a-
-Co?!-spytał wyraźnie rozbawiony.
-Chyba się mu podobam.-
-To nie dziwne. Przecież jesteś przepiękna..ale..-
-Ale co??!-
-Moja siostra kiedyś mu się podobała.. i on chciał ją .. no .. wiesz.. zgwałcić.-powiedział, a po moich policzkach ponownie spłynęły łzy.
-Nie płacz-rzekł ocierając mi je.-wszystko będzie dobrze ..-
-Skąd wiesz!!?-krzyknęłam a z moich oczu popłynęły wartkie strumyki.
-Dopilnuję tego.-
-Nie.. on mnie dopadnie..-mamrotałam ja psychopatka.
-Będę do ciebie przychodzić.-
-A w nocy?-
-W nocy też mogę..-zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek. Resztę dnia spędziłam razem z nim.
 
          Wieczorem siedziałam z Ronem w moim dormitorium. Zupełnie zapomniałam o moim zmartwieniu dotyczącym Goyle'a.
-Idę się wykompać.-oznajmiłam po czym chwyciłam ręcznik i wyszłam do łazienki. Umyłam się moim najlepszym olejkiem pomarańczowym. Usłyszałam zgrzyt. Pomyślałam, że to Ron, więc owinęłam się w ręcznik. Chciałam go przestraszyć. Wyszłam nagle zza zakrątu, ale to co zobaczyłam spowodowało u mnie zdziwienie. Stanąłam jak wryta. Ogarnął mnie ponownie strzach. Powróciły te myśli z dzisiejszego przedpołudnia. Przede mną stał ten ohydny ślizgoński osiłek. Wycofałam się.
-C-coo..ty tu rob-bisz?!-spytałam z marną nadzieją na odpowiedź z jego strony. Zaczął się zbliżać. Dotknąłam plecami ściany. Nie miałam drogi ucieczki. To był już mój koniec, a on zbliżał się coraz bardziej..
-Stój!!-krzyknęłam. Nie posłuchał mnie. Wyjął swoją różdżkę i próbował rzucić na mnie zaklęcie Silencio  przez które nie mogłabym mówić, ale jego zdolności magiczne były na poziomie drugiej klasy, więc mówić nie mogłam, ale mogłam piszczeć. Dorwał się do mojego ręcznika. Wyrywałam mu go. Niestety wygrał. stałam przed nim naga nie wiedząc co się zaraz stanie. Zlustrował mnie szybko z góry do dołu. Nie wiedziałam co mam robić i zaczęłam go okładać pięściami.
-Nie wierć się!-zagroził mi chwytając mnie za włosy i targając mnie za nie na podłogę. Zaczął mnie obmacywać. Cała się trzęsłam. Wiedziałam, że on to zaraz zrobi. Piszczałam najgłośniej jak mogłam.
-Zamknij się, dzi*ko!!-zagroził ponownie. Walnąłam go mocno w brzuch.
-Mówiłem, że masz się nie wiercić!! Crucio!!-przez moje ciało przebiegła olbrzymia fala niewyobrażalnego bólu i nagle ustąpiła, jednak to nie spowodowało, że poczułam ulgę, bo Goyle przytłoczył mnie swoim ciężkim cielskiem. Jedną ręką przywarł mocno do mojego pośladka, a drugą do piersi sprawiając mi tym wielki ból. Chciałam zwinąć się w kłębek, ale on cały czas na mnie leżał. Rozpiął spodnie, a moje przerażenie sięgało utraty zmysłów. Zaczęłam piszczeć, Zdenerwował się i ponownie sięgnął po różdżkę. Użył jakiegoś zaklęcia niewerbalnego. Po machnięciu poczułam ból, ale inny niż wcześniej. Pojawiły się ogromne rozcięcia na moim ciele, a jak to wyglądało, tak bardzo bolało. Podniecało go to. Krew nie krzepła. Rany pulsowały na dodatek potraktował mnie jeszcze jedną falę Cruciatusa. Kiedy skończył, ponownie na mnie usiadł. Teraz nie przeszkadzały mu moje piski. W oczach miał obłęd i podniecenie gdy ponownie ściskał mnie za pierś. Gwałtownym ruchem odgarnął moje włosy zmieszane z krwią i łzami. Nachylił się nad moją szyją i ugryzł ją tak mocno, że popłynął strumień krwi. Zjechał niżej rozpinając spodnie. Czułam jego członka. Oddałabym wszystko, żeby tego nie zrobił. ale.. jego obleśne przyrodzenie gwałtownym ruchem wbiło się we mnie. Potem nastąpiły jeszcze cztery serie i ciągle gwałcąc ugryzł moją pierś jeszcze bardziej boleśnie niż szyję. Wbił paznokcie w moje pośladki, a potem w twarz. Jego członek był jak kamień. Bolało. Piszczałam najgłośniej jak tylko mogłam, a on nadal mnie gwałcił. Podrażnił zębami moje rany na brzuchu. Zahaczył zębami o skórę dookoła nich i zerwał jej tyle ile mógł. Mój pisk był wszystkim co jeszcze we mnie zostało. Był najgłośniejszy jaki byłam w stanie z siebie wydać...
-Ev?? Jesteś tam??!-dało się słyszeć głos Rona zza drzwi, a mój oprawca zaprzestał gwałtu. Wstał, a ja nadal piszczałam.
-Alohomora!!-krzyknął Ron. Drzwi się otworzyły. Zobaczyłam światło i słyszałam jakieś krzyki, ale po chwili straciłam przytomność...

wtorek, 13 sierpnia 2013

Przeprosinki ;D

          Hejka ;D chciałam powiedzieć, że nie dodawałam postów, bo po pierwsze: dalsza historia może się nie podobać i wolałam ją zachować dla siebie. Powracam dzięki koleżankom. Mówiły, że szkoda, że nie dodaję więc macie !! Po drugie: na moim blogu nie ma aktywności!! Ludzie! piszcie komentarze!! Jak nie ma komentarzy, nie ma bloga. Ja nie wiem czy wy chcecie czy nie!! I może jak to czytacie to sobie myślicie "lol jaka żebraczka!! Prosi mnie o komentarze!!'' ale to na prawdę motywuje. Zrobimy tak :  napiszę kolejnego posta. Będzie długi. Jak patrząc  na wcześniejsze wpisy to nawet bardzo długi ;D  Niestety poświęcony Eveline i Ronowi, ale to wszystko się zaraz zmieni!! No i pod tym postem (tym przed chwilą wspomnianym, ale pod tym też może być ^^ ) chciałabym, żeby były przynajmniej 3 komentarze (każdy od innej osoby, żeby nie było za łatwo xD)
          Tu jeszcze taka informacja o blogu. Pisałam tego bloga wcześniej normalnie w zeszycie i ja mam prawie całą hstoryjkę napisaną tylko ją przepisać. Niestety moja wyobraźnia jest mała i nie umiem wymyślać tych historii w nieskończoność. Nie będę ukrywać, że zostały mi jeszcze 2-3 rozdziały do końca dramione. Ale to nie koniec bloga. Póżniej będzie taka niespodzianka, ale jeszcze nie jest dopracowana. Będzie to tak jakby daleka kontynuacja. Wątki miłosne będą dość ograniczone, ale co tam ^^ umieszczę to chyba w jednym poście. Miałam oczywiście co do tego wielki plan no tylko że zapomniałam i to będzie bardzo okrojona wersja tego co urodziło mi się w głowie. Na tą opowieść będziecie musieli trochę poczekać, ale mam nadzieję, że będzie warto :)  Kiedy to zakończę zajmę się pisaniem one shotów. Ich nie mam napisanych w zeszycie ;)
          Dobra, kończę bo was zanudzam i pewnie połowa z was tego nie doczytała, a dla tych którzy faktycznie doczytali mam: <3
          P.S Piszcie komentarze !! :)

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 4

                              *Hermiona*
          Byłam na lekcji numerologii. Siedziałam sama, bo nigdzie więcej nie było miejsca. Po 10 minutach, drzwi gwałtownie się otworzyły i stanął w nich Draco.
-Widzę, że nie ma miejsca. Mogę siedzieć z kimś innym, niż z Granger?!-zapytał stojąc na środku i bezwstydnie przerywając lekcję.
-Nie, nie możesz.-odpowiedziała mu rozwścieczona nauczycielka. Usiadł obok mnie. NIezbyt mi się to podobało, ponieważ był moim wrogiem od sześciu lat. Nie odzywaliśmy się do siebie całą lekcję.
                                                    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
          Hermiona specjalnie opóżniała pakowanie książek do torby, żeby Draco poszedł sobie szybciej, a ona by została. Malyoy natomiast opóźniał, bo chciał zostać z nią sam chociaż nawet nie wiedział dlaczego. Kiedy już wszyscy poszli, a oni byli razem, Ślizgon zapytał o co kolwiek.
-Znasz tą nową Weasley?-Gryfonka popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.-No tą rudą ze Slytheinu.-
-Aaa.. tak. Nazywa się Eveline.-po chwili ciszy-Skąd wiedziałeś, że ją znam?-
-Nie wiem..tak jakoś..-
-Śledziłes mnie?-
Po tym pytaniu Draco zbliżał się do niej coraz bardziej. Między nimy było już tylko parę centymetrów, a ona stała jakby ją spetryfikował. NIe mogła się ruszyć z miejsca, a jej ciało całe dygotało. Pierwszy raz w życiu naprawdę się go bała. Zdała sobie sprawę z tego, że Draco jest niepbliczalnym człowiekiem. On wiedział, że ma ja w garści i napajał się jej strachem, który powiększał się z sekundy na sekundę. Przybliżył swoje usta do jej ucha i rzekł:
-Nie rób sobie nadziei, Granger.-wyszedł z klasy, a ona została całkiem sama.

                                                                        Tydzień później

          Gdy Draco wszedł do Wielkiej Sali na śniedanie, Hermioną ogarnęło dziwne uczucie. Słychać było westchnienia większości dziewczyn. To było dość irytujące, więc Gryfonka zabrała się za posiłek. Rozejrzała się po sali: Zakochani Harry i Ginny, Draco zarywający do plastikowej dziewczyny, grupka reześmianych pierwszaków i Eveline gadająca z Nottem.
-Nie mówiła, że się z nim zaprzyjaźniła.-pomyślała po czym wstała i przysiadła się do nich. Przywitali ją ciepło i rozpoczęli rozmowę. Miona poczuła czyjś palący wzrok na sobie.
-O fuj!!-krzyknęła Parkinson wskazując na nią.-Szlama przy stoliku dla Slytherinu!!-
-Darój sobie te skrzeki, co?-zgasił ja Nott.
-Odwal się-bęknęła-A tak w ogóle to co ty tak bronisz tej śmierdzącej dziuni? Myślałam, że jesteś z tą swoją durną Katie!!-
          W tym momencie stracił cierpliwość. Wstał i wyciągnął różdżkę. Z jego strony padło "Levicorpus". Od Parkinson "Drętwota". Walka toczyła się jakieś pięć minut. Przerwała ją prof. McGonagall.
-Nott!! Parkinson !! Do mojego gabinetu !! Teraz !!-
-Nie musiałeś..-powiedziała Hermiona zanim odszedł.-Ale dzięki-podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Dziewczyna, żeby wyjść z sali musiała przejść obok Draco i jego towarzystwa.
-To było słodkie Granger ..-zażartował ktoś z nich.
-Ja już nigdy tam nie usiądę!! Tam siedziała szlama !!!-krzyknął ktoś inny. Draco też chciał się odezwać, ale kiedy koło niego przeszła, a on poczół jej perfumy..już nie potrafił.. Gdy się oddala śledził wzrokiem jej szczupłą sylwetkę. Zaczęła się mu podobać..ale prawie natychmiast przestał i wyrzucił z głowy nieczyste myśli...

                                                                        Miesiąc później

          Draco w końcu musiał coś z tym zrobić. To było silniejsze od niego. Wstał o 9:30. Wziął prysznic i ubrał się zwyczajnie, ale nie miał zwyczajnych zamiarów. Poszedł na śniadanie. Zjadł mało, ponieważ nie mógł oderwać wzroku od tej małej i przepięknej osóbki w postaci Hermiony. Pospiesznie wyszedł z Wielkiej Sali i stał samotnie na korytarzu, bo musiał ogarnąć emocje. Poprawił włosy i kiedy miał zamiar zrezygnować i iść do dornitorium, drzwi sali się otworzyły i stanęła w nich ta cudowna Gryfonka.
-Cześć-powiedział cicho.
-Cześć głupia fretko!-odezwała się niezbyt miło i zgrabnie go wyminęła. Poczuł się mniej pewnie, ale krzyknął
-Czekaj!!-
-Po co?! żebyś mnie powyzywał ?!-
-Nie...Granger..to nie tak-zasmucił się
-A jak?!-
-No bo....-zawahał się, czy mówić dziewczynie, co czuje, czy nie-No bo...wiesz co było zadane z numerologii?-
-Dlaczego pytasz o to mnie?-
-A nie wiesz?!-
-Wiem..tylko..to by trzeba było wytłumaczyć...-
-To przyjdę do ciebie o 20:00 i mi wszystko powiesz, ok?-
-Dobraa..-
                             *Draco*
         W ogóle co ja robię? No, ale dobra. Ubrałem koszulę i ułożyłem włosy i kiedy byłem zadowolony ze swojego wyglądu, dochodziła 19:30. Wziąłem książki (ale nie miałem zamiaru się uczyć ) i udałem się do wieży Gryffindoru. po jakiś dwóch minutach czekania przejście w portrecie otworzyło się i ujrzałem Hermionę ubraną w czerwony sweterek i brązowe jeansy. Miała lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Zapatrzyłem się na nią.
-Wchodzisz, czy będziesz się tak gapił?-wyrwała mnie z mojej fantazji, w której ten sweterek i jeansy  leżą na podłodze w mojej sypialni.
-Szczerze to wolałbym jeszcze popatrzeć, ale no już idę...-
         W pokoju wspólnym było pusto. Tylko my.. Nic nie było słychać więc zakładam, że w sypialniach też nikogo nie ma. Usiedliśmy na sofie przy kominku dość blisko siebie. Otworzyła książkę i coś tłumaczyła. Było mi trudno się skupić, bo mnie rozpraszała. Kiedy się ruszała, jej loki ocierały się o moją twarz. Czułem zapach jej perfum, który jeszcze bardziej mnie do niej przyciągał.
-Rozumiesz ?-spytała, gdy skończyła mówić.
-Co?..ee..tak-pokiwałem głową i schowaliśmy książki.
-Pamiętasz naszą rozmowę po pierwszej lekcji numerologii?-zapytała
-Jasne-odpowiedziałem-chcesz wiedzieć czy faktycznie cię śledziłem ?-
-Mhm..-mruknęła twierdząco patrząc mi głęboko w oczy.
-Więc tak.-powiedziałem zgodnie z prawdą
-Po co ?-
-Cóż..nie wiem...tak jakoś..aa w związku z twoją koleżanką, to założyłbym się, że nie wytrzyma w Slytherinie do grudnia.-zmyślnie zmieniłem temat.
-Tak? jakoś nie specjalnie się skarżyła..-
-Ta..nie skarżyła się.. już to widzę..-
-No może parę razy..-
-No właśnie.-
-Dobra to o co?-
-Ty..ale na serio ?-
-No tak..jak wygram to przez miesiąc nie będziesz mnie wyzywać.-
-Ok..-myślałem dłuższą chwilę-to mnie pocałujesz.-
-Zgadzam się tylko dlatego, bo wiem, że wygram. A tak w ogóle to dlaczego chcesz, żebym to zrobiła ?
          Zmieszałem się nieco ,ale zaraz odpowiedziałem triumfalnym tonem
-Bo jestem ciekawy jak to robią szlamy.-spojrzała na mnie piorunująco. Wtedy z przejścia w obrazie wyszła ta ruda zdrajczyni krwi , a ja wyszedłem bez słowa.
                               *Hermiona*
          Zdziwiłam się kiedy powiedział, że chce, żebym go pocałowała. Pomyślałam, że się zmienił, ale zaraz wrócił stary, wredny Draco: "Bo jestem ciekawy jak to robią szlamy". No trudno widocznie on to się nigdy nie zmieni. Ginny usiadła obok mnie, jak tylko ten dość przystojjny Ślizgon sobie poszedł.
-Co on tu robił?! I jeszcze z tobą ?!-
-Przyszedł po zadanie z numerologii.-
-To nie wyglądało na odrabianie zadanie.-
-Bo już skończyliśmy.-
-Aha i ucięłaś sobie pogawędkę z Draco Malfoyem ?!-
-A nie mogę?-
-Eh.. No dobra, ale przecież ten jego Zabini też chodzi na numerologię. Mógł wziąć od niego.-
-Może uznał, że jestem bardziej kompetentna?-
-Tak..na pewno ..a zauważyłaś, że on się dziwnie ostatnio zachowuje?-
-No troszkę..jest taki milszy..-
-I rozkojarzony..i często przebywa w twoim towarzystwie...-
-Ale chyba nie myślisz, że..-
-Że mu się podobasz? Tak tak myślę
-To niemożliwe..on jest czystej krwi..a ja..nie..-
-Ojej !!!! Ale wy do siebie pasujecie !!!-
-Mhm..tak-powiedziałam z ironią
-No może i jesteście zupełnie inni, ale się dopełniacie. -
-Zapewniam cię, że nigdy się w nim nie zakocham !-
-Zobaczymy..-
                             *Ginny*
          Oni się w sobie zakochają już ja tego dopilnuję! Kiedy Hermiona poszła spać, ja udałam się w poszukiwaniu mojego kochanego Harry'ego. Znalazłam go samego na korytarzu.
-Cześć!- pocałowałam go na powitanie.-Słuchaj jest taka sprawa. Jak weszłam do pokoju wspólnego, była tam nasza Mionka i Malfoyem..-opowiedziałam mu całą historię i pomysł na to jak ich zeswatać. Dodał jeszcze coś od siebie i powstał plan idealny.

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 3

                                    *Eveline*
          Po uczcie poszłam do dyrektor prof. McGonagall, bo miałam się tam zgłosić.
-Dzień dobry, panno Estrvadors.-rzekła chłodno
-Dzień dobry-odpowiedziałam
-Musimy cię przydzielić do jakiegoś domu-oznajmiła-Usiądź tutaj-wskazała na drewniany taboret. Włożyła mi na głowę starą tiarę przydziału. Harry mówił, że jak chcę trafić do jakiegoś konkretnego domu to wystarczy, że poproszę.
-Pasowałabyś do Slytherinu.. -zastanawiała się czapka.
-Prrrosszzęę..do Gryffindoru...do Gryffindoru..prroszzęę..-błagałam, lecz była nieugięta.
-Slytherin!! Ostatecznie!!-
Wyszłam smutna i udałam się do mojego nowego dornitorium. Troszkę się bałam, bo nowi znajomi, których poznałam w pociągu ostrzegali mnie przed Ślizgonami, a w szczególności przed Draconem Malfoyem i jego towarzystwem. Gdy weszłam do salonu, nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Z początku. Kiedy szłam czułam nieprzyjemne spojrzenia i szepty takie jak "nowa" i "ruda". Odnalazłam sypialnię. Moje współlokatorki też są takie niemiła, a wręcz wredne w stosunku do mnie. Myślę, że przekonywanie ich do mojej osoby nie ma sensu..i mam to..ehm..gdzieś.
          Następnego dnia myślałam trochę nad tym, czy zadawać się dalej z Ronem, Hermioną, Ginny i Harrym, czy szukać znajomych w Slytherinie. W pociągu zauważyłam wzrok Rona...chyba się mu podobam..nie jest taki zły..nawet powiedziałabym, że jest całkiem niezły...i słodki.. i ma poczucie humoru..i.. ma charakterek.. Ma piękne oczy..a kiedy się tak na mnie patrzył.. był uroczy..podoba mi się.. Muszę spędzać z nim więcej czasu. Wyszłam z sypialni i usiadłam w salonie. Po chwili zorientowałam się, że to nie było mądre posunięcie, chociaż z drugiej strony może kogoś poznam.. Podszedł do mnie jakiś przystojny blondyn z dwoma "gorylami" po bokach. Pewnie ten cały Draco.
-O ku*wa! patrzcie to zaginiona siostra Weasleya!!-wrzeszczał ze śmiechem.
-Nie?-
-Oooo... a wyglądasz..z taką twarzyczką to ty tu nie przetrwasz..pewnie jeszcze jesteś szlamą, co??
-Jeśli cię to aż tak obchodzi to jestem czystej krwi!!-krzyknęłam, bo nie umiałam się pohamować
-Dobra .. nie bulwersuj się-powiedział po czym odszedł.
          Zaczęłam czytać podręcznik do transmutacji. Niestety nie zbyt mi to wychodziło, bo czułam, że wszyscy się na mnie gapią. Kątem oka widziałam, że jakas czarnowłosa, plastikowa laska się do mnie zbliża. By uniknąć nieprzyjemnego spotkania z nią, wyszłam jak najszybciej i poszukałam swoich znajomych z Gryffindoru.
-W jakim jesteś domu?-pytała Hermiona.-Bo na pewno nie w Gryffindorze.
-W Slytherinie.-oznajmiłam.
-A prosiłaś o to, żeby być gdzieś indziej ?-dopytywał się Harry z ciekawością.
-Chciałam Gryffindor, ale tak wybrała ta głupia czapka.-zrobiłam smutna minkę.-Aaa..tam wszyscy są tacy niemili ??
-Tak-zgodzili się wszyscy poza Hermi.
-Nie..bo  jest Nott.-
-To ten co chodzi z Katie Bell ??
-No..-
-Jak wygląda?? wiecie.., żebym wiedziała kogo szukać.
-Blada cera, ciemne oczy, czarne włosy, nie lubi hałasu, więc pewnie będzie siedzieć gdzieś w kącie.-
W dalszej części rozmowy Ron odzywał się o wiele częściej. Spokojnie mogłam stwierdzić, że chce z nim być. Tylko..boję się zrobić pierwszy krok...

 

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 2

                              *Hermiona*
          Odpisałam na list i wyszłam na zakupy. W pierwszej kolejności udałam się do sklepu z szatami, żeby kupić szatę prefekta. Później do księgarni "Esy i Floresy" po komplet podręczników. W sumie nic więcej nie potrzebowałam. Nagle ogarnęła mnie wielka ochota na ciuchy. Odwiedziłam parę sklepów i kiedy miałam już wracać, przechodziłam obok mojego ulubionego, więc postanowiłam go odwiedzić. Wyniosłam z niego dwie pary spodni, trampki i koszulkę. Nie mogłam oprzeć też jednej sukience, a kiedy ją ujrzałam, pomyślałam o balu bożonarodzeniowym. Była czerwona, miała lekko wyeksponowany biust, odkryte plecy i falbanki do ziemi. Nie dało się jej nie kupić.
          Było około 16:30, więc spakowałam się i kiedy wybiła 17:00, deportowałam się do nory. Nie lubie teleportacji i przez to mi nie wychodzi. Wylądowałam gdzieś w polu, czyli dalej musiałam iść na piechotę. Byłam już na prostej drodze do drzwi, kiedy dostrzegłam całujących się Ginny i Harry'ego. Z obserwacji śmiało mogłam wywnioskować, że język mojej przyjaciółki znajduje się gdzieś w okolicach żołądka jej chłopaka.
-Ach.. ta wasza miłość..-westchnęłam głośno, żeby mnie usłyszeli. Zakochani momentalnie oderwali się od siebie.
-Hermiona!!!-wrzeszczała z entuzjazmem Weasleyka rzucając mi się na szyję.
-Cześć-powiedział Harry, a ja odwdzięczyłam się za to "miśkiem".
-Przygotowałam ci pokój-rzekła i razem zaprowadzili mnie do niego.
-Mój pokój jest naprzeciwko twojego??-skierowałam pytanie do przyjaciółki.
-Tak..a co?-
-No to, że jak Harry będzie chciał w nocy przyjść do ciebie na małe co nieco to....-nie dokończyłam bo oberwałam poduszką w twarz od Harry'ego. Rozpakowałam się i poszłam przywitać się z Ronem.
-Hej!!-krzyknęłam, a przyjaciel mnie przytulił.
-Jak tam?-zaczęliśmy rozmawiać i rozmawialiśmy tak przez godzinkę, aż mama Weasley zawołała nas na kolację. Przy okazji przywitałam się z nią i resztą domowników.
-Przepyszne-oznajmił Harry, a reszta się z nim zgodziła.
          Ja, Harry, Ginny i Ron poszliśmy na górę i siedzieliśmy tam do pierwszej w nocy. Następny dzień przebiegał normalnie. Kolejnego jechaliśmy do Hogwartu, więc trzeba było wcześnie wstać, żeby się przygotować.
          Byliśmy już na peronie. Wchodząc do pociągu, ujrzałam Dracona. Nasze spojrzenia się spotkały. Wtedy się potknęłam. To musiało dziwnie wyglądać z jego punktu widzenia. Ruszyliśmy szukać wolnego przedziału.
-Tu są jeszcze miejsca!-zawołała nas Ginny. Usiedliśmy tam we czwórkę, a w środku już siedziała jedna dziewczyna. Zauważyłam wzrok naszego Ronalda, gdy ją ujrzał.

                              *Ron*
           Ta dziewczyna.. WOW! jest.. przepiękna! Te cudowne zielone oczy kiedy na mnie spojrzała...przeszedł mnie dreszcz. Serce zaczęło mi łomotać. Gdy otworzyliśmy drzwi przedziału jej rude włosy do pasa rozwiał wiatr.. chyba się zakochałem...
-Cześć-powiedziała głosem anioła.
-Hejka-odpowiedzieliśmy chórem.
-Nie widziałam cię wcześniej w Hogwarcie.-stwierdziła Ginny.
-Chodziłam do Beauxbatons.-rzekła uśmiechając się do mnie i ukazując swoje idealne zęby.
-Ron-wyciągnąłem niepewnie rękę w jej stronę. Po chwili poczułem jej ciepły dotyk.
-Eveline-przedstawiła się.
-Piękne imię-powiedziałem a w myślach dodałem "ale nie piękniejsze od właścicielka". Reszta również się przywitała. Po pary minutach rozmowy Ginny zasnęła na ramieniu Harry'ego, a ja już nie zwracałem uwagi na dialogi. Liczyła się tylko ona. Promienie słońca ro9zświetlały jej twarz...
-Halo! Ron! Harry zadał ci pytanie!-mówiła zniecierpliwiona Hermiona.
-Aaaa.. tak możesz powtórzyć?-zwróciłem się do przyjaciela. Do końca drogi rozmawialiśmy o niczym. Pociąg stanął, a my wysiedliśmy...

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 1

          Poczuła niepokój, ale przez łzy nie zauważyła wychodzącego zza zakrętu Draco Malfoy'a. Nagle wylądowała na zimnym chodniku.
-Naucz się chodzić Granger!!-syknął blondyn.
-Zamknij się wredna fretko!-odpowiedziała wstając.
-Szlamo! Masz niewyparzony język !-
-Odwal się ode mnie-
Niestety Hermiona usiłując wstać, potknęła się o własne nogi i wpadła w jego silne ramiona. Spojrzała mu w te błękitne oczy, a on w jej. Patrzyli tak przez jakiś czas, a w jej myślach toczyła się wojna. Z jednej strony nienawidziła do za tą dumę, wredny charakter i ciągłe wyzwiska, ale w tym momencie pomimo tego "szlamo", kiedy patrzyła w jego oczy i dotykała jego mięśni.. chyba coś w niej pękło...

                    *Draco*
          Kiedy się potknęła, wpadła mi w ramiona, spojrzała na mnie to.. dostrzegłem, że jej ciepłe orzechowe oczy są...przepiękne. Spostrzegłem wtedy też jej cudne brązowe loki i nieskazitelną cerę. No.. gdyby nie ten plaster.
-Co ci się stało?-spytałem z ciekawością dając do zrozumienie, że chodzi mi o jej policzek. Ujrzałem łzy w kącikach jej oczu i to, że jest bardzo blada. Makijaż miała rozmazany, więc pewnie płakała.
-Nic-powiedziała z wyrzutem, minęła mnie i zniknęła w ciemności. Muszę przyznać, że kiedy się oddalała, zerknąłem na nią i mogę powiedzieć, że jej długie nogi, drobna figura i seksi tyłek są niezłe... i to bardzo...ale to szlama! Czarodziej czystej krwi nie może zakochać się w mugolaku !!
Tylko.. dlaczego wcześniej tego nie dostrzegłem ??

                                                           ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

          Hermiona szła przed siebie, dopóki nie doszła do starego, walącego się budynku z napisem "Dziurawy Kocioł". Weszła tam, zameldowała się w pokoju i poszła do niego. Rzuciła się na łóżko, co nie było zbyt mądrym posunięciem, bo zaraz po tym kawałek tynku spadł jej na twarz, a łóżko zaskrzypiało niebezpiecznie jakby się miało rozpaść. Weszła pod prysznic, po czym próbowała spać. Jednak bezskutecznie, ponieważ gdy zamykała oczy, widziała Draco. Nie potrafiła zapomnieć o dotyku jego mięśni.. i kiedy tak marzyła w końcu usnęła.
          Następnego dnia dziewczyna wstała gdzieś koło 10:30. Wzięła szybki prysznic, ubrała się i udała na dół do bufetu. Kupiła sałatkę i wodę. Jedząc posiłek rozmyślała nad tym co dalej ze sobą zrobić. Za dwa dni zaczyna swój ostatni rok szkolny i przydałoby się pójść na jakieś zakupy. Skończyła jeść, pobiegła na górę i chwyciła torebkę. Zanim jednak wyszła usłyszała pukanie do drzwi.
-Ty jesteś Hermiona Granger??-wydukała znudzona staruszka trzymająca na ręce dobrze znaną dziewczynie sówkę.
-Tak, to ja-
-Poczta do ciebie-rzekła tym samym tonem. Świstoświnka wleciała do pokoju.
-Do widzenia-powiedziała z uśmiechem Hermi i zamknęła drzwi. Odebrała list z dziobka sowy i przeczytała go.
          "Cześć Mionko!
          Może chciałabyś przyjechać do nas do nory? Jest Harry i moglibyśmy razem pójść na pociąg do Hogwartu. Powiedz nam, czy będziesz, bo musimy przygotować Ci łóżko. Mamy nadzieję, że przyjedziesz. Do zobaczenia :D
                                                                                              Ginny & Ron "
- To niemusze się martwić o nocleg.-pomyślała i od razu napisała odpowiedź na drugiej stronie kartki:
          "Oczywiście, że chcę. Możecie się mnie spodziewać około 17:00. Ucałujcie ode mnie Harry'ego, panią Molly i pana Artura."