*Hermiona*
Byłam na lekcji numerologii. Siedziałam sama, bo nigdzie więcej nie było miejsca. Po 10 minutach, drzwi gwałtownie się otworzyły i stanął w nich Draco.
-Widzę, że nie ma miejsca. Mogę siedzieć z kimś innym, niż z Granger?!-zapytał stojąc na środku i bezwstydnie przerywając lekcję.
-Nie, nie możesz.-odpowiedziała mu rozwścieczona nauczycielka. Usiadł obok mnie. NIezbyt mi się to podobało, ponieważ był moim wrogiem od sześciu lat. Nie odzywaliśmy się do siebie całą lekcję.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hermiona specjalnie opóżniała pakowanie książek do torby, żeby Draco poszedł sobie szybciej, a ona by została. Malyoy natomiast opóźniał, bo chciał zostać z nią sam chociaż nawet nie wiedział dlaczego. Kiedy już wszyscy poszli, a oni byli razem, Ślizgon zapytał o co kolwiek.
-Znasz tą nową Weasley?-Gryfonka popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.-No tą rudą ze Slytheinu.-
-Aaa.. tak. Nazywa się Eveline.-po chwili ciszy-Skąd wiedziałeś, że ją znam?-
-Nie wiem..tak jakoś..-
-Śledziłes mnie?-
Po tym pytaniu Draco zbliżał się do niej coraz bardziej. Między nimy było już tylko parę centymetrów, a ona stała jakby ją spetryfikował. NIe mogła się ruszyć z miejsca, a jej ciało całe dygotało. Pierwszy raz w życiu naprawdę się go bała. Zdała sobie sprawę z tego, że Draco jest niepbliczalnym człowiekiem. On wiedział, że ma ja w garści i napajał się jej strachem, który powiększał się z sekundy na sekundę. Przybliżył swoje usta do jej ucha i rzekł:
-Nie rób sobie nadziei, Granger.-wyszedł z klasy, a ona została całkiem sama.
Tydzień później
Gdy Draco wszedł do Wielkiej Sali na śniedanie, Hermioną ogarnęło dziwne uczucie. Słychać było westchnienia większości dziewczyn. To było dość irytujące, więc Gryfonka zabrała się za posiłek. Rozejrzała się po sali: Zakochani Harry i Ginny, Draco zarywający do plastikowej dziewczyny, grupka reześmianych pierwszaków i Eveline gadająca z Nottem.
-Nie mówiła, że się z nim zaprzyjaźniła.-pomyślała po czym wstała i przysiadła się do nich. Przywitali ją ciepło i rozpoczęli rozmowę. Miona poczuła czyjś palący wzrok na sobie.
-O fuj!!-krzyknęła Parkinson wskazując na nią.-Szlama przy stoliku dla Slytherinu!!-
-Darój sobie te skrzeki, co?-zgasił ja Nott.
-Odwal się-bęknęła-A tak w ogóle to co ty tak bronisz tej śmierdzącej dziuni? Myślałam, że jesteś z tą swoją durną Katie!!-
W tym momencie stracił cierpliwość. Wstał i wyciągnął różdżkę. Z jego strony padło "Levicorpus". Od Parkinson "Drętwota". Walka toczyła się jakieś pięć minut. Przerwała ją prof. McGonagall.
-Nott!! Parkinson !! Do mojego gabinetu !! Teraz !!-
-Nie musiałeś..-powiedziała Hermiona zanim odszedł.-Ale dzięki-podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Dziewczyna, żeby wyjść z sali musiała przejść obok Draco i jego towarzystwa.
-To było słodkie Granger ..-zażartował ktoś z nich.
-Ja już nigdy tam nie usiądę!! Tam siedziała szlama !!!-krzyknął ktoś inny. Draco też chciał się odezwać, ale kiedy koło niego przeszła, a on poczół jej perfumy..już nie potrafił.. Gdy się oddala śledził wzrokiem jej szczupłą sylwetkę. Zaczęła się mu podobać..ale prawie natychmiast przestał i wyrzucił z głowy nieczyste myśli...
Miesiąc później
Draco w końcu musiał coś z tym zrobić. To było silniejsze od niego. Wstał o 9:30. Wziął prysznic i ubrał się zwyczajnie, ale nie miał zwyczajnych zamiarów. Poszedł na śniadanie. Zjadł mało, ponieważ nie mógł oderwać wzroku od tej małej i przepięknej osóbki w postaci Hermiony. Pospiesznie wyszedł z Wielkiej Sali i stał samotnie na korytarzu, bo musiał ogarnąć emocje. Poprawił włosy i kiedy miał zamiar zrezygnować i iść do dornitorium, drzwi sali się otworzyły i stanęła w nich ta cudowna Gryfonka.
-Cześć-powiedział cicho.
-Cześć głupia fretko!-odezwała się niezbyt miło i zgrabnie go wyminęła. Poczuł się mniej pewnie, ale krzyknął
-Czekaj!!-
-Po co?! żebyś mnie powyzywał ?!-
-Nie...Granger..to nie tak-zasmucił się
-A jak?!-
-No bo....-zawahał się, czy mówić dziewczynie, co czuje, czy nie-No bo...wiesz co było zadane z numerologii?-
-Dlaczego pytasz o to mnie?-
-A nie wiesz?!-
-Wiem..tylko..to by trzeba było wytłumaczyć...-
-To przyjdę do ciebie o 20:00 i mi wszystko powiesz, ok?-
-Dobraa..-
*Draco*
W ogóle co ja robię? No, ale dobra. Ubrałem koszulę i ułożyłem włosy i kiedy byłem zadowolony ze swojego wyglądu, dochodziła 19:30. Wziąłem książki (ale nie miałem zamiaru się uczyć ) i udałem się do wieży Gryffindoru. po jakiś dwóch minutach czekania przejście w portrecie otworzyło się i ujrzałem Hermionę ubraną w czerwony sweterek i brązowe jeansy. Miała lekki makijaż i rozpuszczone włosy. Zapatrzyłem się na nią.
-Wchodzisz, czy będziesz się tak gapił?-wyrwała mnie z mojej fantazji, w której ten sweterek i jeansy leżą na podłodze w mojej sypialni.
-Szczerze to wolałbym jeszcze popatrzeć, ale no już idę...-
W pokoju wspólnym było pusto. Tylko my.. Nic nie było słychać więc zakładam, że w sypialniach też nikogo nie ma. Usiedliśmy na sofie przy kominku dość blisko siebie. Otworzyła książkę i coś tłumaczyła. Było mi trudno się skupić, bo mnie rozpraszała. Kiedy się ruszała, jej loki ocierały się o moją twarz. Czułem zapach jej perfum, który jeszcze bardziej mnie do niej przyciągał.
-Rozumiesz ?-spytała, gdy skończyła mówić.
-Co?..ee..tak-pokiwałem głową i schowaliśmy książki.
-Pamiętasz naszą rozmowę po pierwszej lekcji numerologii?-zapytała
-Jasne-odpowiedziałem-chcesz wiedzieć czy faktycznie cię śledziłem ?-
-Mhm..-mruknęła twierdząco patrząc mi głęboko w oczy.
-Więc tak.-powiedziałem zgodnie z prawdą
-Po co ?-
-Cóż..nie wiem...tak jakoś..aa w związku z twoją koleżanką, to założyłbym się, że nie wytrzyma w Slytherinie do grudnia.-zmyślnie zmieniłem temat.
-Tak? jakoś nie specjalnie się skarżyła..-
-Ta..nie skarżyła się.. już to widzę..-
-No może parę razy..-
-No właśnie.-
-Dobra to o co?-
-Ty..ale na serio ?-
-No tak..jak wygram to przez miesiąc nie będziesz mnie wyzywać.-
-Ok..-myślałem dłuższą chwilę-to mnie pocałujesz.-
-Zgadzam się tylko dlatego, bo wiem, że wygram. A tak w ogóle to dlaczego chcesz, żebym to zrobiła ?
Zmieszałem się nieco ,ale zaraz odpowiedziałem triumfalnym tonem
-Bo jestem ciekawy jak to robią szlamy.-spojrzała na mnie piorunująco. Wtedy z przejścia w obrazie wyszła ta ruda zdrajczyni krwi , a ja wyszedłem bez słowa.
*Hermiona*
Zdziwiłam się kiedy powiedział, że chce, żebym go pocałowała. Pomyślałam, że się zmienił, ale zaraz wrócił stary, wredny Draco: "Bo jestem ciekawy jak to robią szlamy". No trudno widocznie on to się nigdy nie zmieni. Ginny usiadła obok mnie, jak tylko ten dość przystojjny Ślizgon sobie poszedł.
-Co on tu robił?! I jeszcze z tobą ?!-
-Przyszedł po zadanie z numerologii.-
-To nie wyglądało na odrabianie zadanie.-
-Bo już skończyliśmy.-
-Aha i ucięłaś sobie pogawędkę z Draco Malfoyem ?!-
-A nie mogę?-
-Eh.. No dobra, ale przecież ten jego Zabini też chodzi na numerologię. Mógł wziąć od niego.-
-Może uznał, że jestem bardziej kompetentna?-
-Tak..na pewno ..a zauważyłaś, że on się dziwnie ostatnio zachowuje?-
-No troszkę..jest taki milszy..-
-I rozkojarzony..i często przebywa w twoim towarzystwie...-
-Ale chyba nie myślisz, że..-
-Że mu się podobasz? Tak tak myślę
-To niemożliwe..on jest czystej krwi..a ja..nie..-
-Ojej !!!! Ale wy do siebie pasujecie !!!-
-Mhm..tak-powiedziałam z ironią
-No może i jesteście zupełnie inni, ale się dopełniacie. -
-Zapewniam cię, że nigdy się w nim nie zakocham !-
-Zobaczymy..-
*Ginny*
Oni się w sobie zakochają już ja tego dopilnuję! Kiedy Hermiona poszła spać, ja udałam się w poszukiwaniu mojego kochanego Harry'ego. Znalazłam go samego na korytarzu.
-Cześć!- pocałowałam go na powitanie.-Słuchaj jest taka sprawa. Jak weszłam do pokoju wspólnego, była tam nasza Mionka i Malfoyem..-opowiedziałam mu całą historię i pomysł na to jak ich zeswatać. Dodał jeszcze coś od siebie i powstał plan idealny.
Agata??? Kiedy następny?????
OdpowiedzUsuń